Blog założony parę miesięcy temu został dziś
aktywowany. Czemu akurat dziś? Nie wiem. Nie ma żadnej szczególnej okazji. Tak
po prostu. Nie zacznę od opisu tego co działo się przez ostatnie prawie 8
miesięcy, bo byłoby tego za dużo, choć nie twierdzę, że w kolejnych postach
nie będę do tego wracać, bo miło sobie czasem przypomnieć jak mój pies był
małą, puchatą kluseczką.
Żyję się nam razem dobrze, ba nawet mogę
powiedzieć, że nie wyobrażam sobie już życia bez porannego wskakiwania na mnie
i obdarowywania buziakami, bez radości, jaka towarzyszy mojemu psu, gdy wracam
do domu, bez wspólnych zabaw, bez wspólnych spacerów i wspólnej nauki.
Wspólna nauka to właściwe określenie. Nie jest
tak, że tylko ja uczę mojego psa. Nie. Uczymy się razem. Czasem nawet mam
wrażenie, że mi niektóre rzeczy przychodzą trudniej niż jemu. Mi jest czasem
ciężko zrozumieć jak mam go czegoś nauczyć, jak mam mu wytłumaczyć, że ma robić
tak a nie inaczej. On mnie rozumiem chyba lepiej niż ja jego, ale staramy się
oboje i na tym polega nasza piesko- człowiecza przyjaźń:)
Czy wszystko jest u nas idealnie? Nie, ale wcale
mnie to nie zraża, wręcz motywuje, a to dobrze, bo z moją motywacją w
czymkolwiek zawsze było kiepsko:)
Tak ja mój pies nie jest psem idealnym, tak ja
nie jestem idealną właścicielką. Dlaczego? Bo tacy/ takie nie istnieją:) Każdy
z nas popełnia błędy mniejsze czy większe. Grunt to się szybko zorientować, co
jest źle i szybko naprawić.
Poza tym, że mój pies jest pięknym samcem, nad
którym zachwycają się przechodnie (ostatnio usłyszałam, że mój pies jest bardzo
estetyczny hahahahah), w dodatku jest psem nie byle jakiej rasy, bo
wychwalanej rasy border collie:) Tak, tak proszę państwa to JEST border collie.
Tak, tak to są te psy pasterskie, tak te, co tak skaczą. Oczywiście, te, które
tak ładnie łapią frisbee. Tak, tak, to właśnie jeden z tych psów:) Można rzec,
modyfikując koncepcje "nadczłowieka" Fryderyka Nietzschego, że border
collie to nadpies. :))))
Wydawałoby się, że wszystkie te extra właściwości
border collie powinien odziedziczyć w genach po swoich przodkach. Jednym słowem
dostajemy full wypas psa, nic tylko się nim chwalić.
Otóż nie. Wychowanie takie małego potworka to nie
lada wyzwanie. Na szczęście wiedziałam o tym i teraz to odczuwam na własnej
skórze. Pamiętam lekkie przerażenie i wątpliwości, kiedy zobaczyłam jak mój
szczeniak podczas testów osobowości demolował pomieszczenie w którym się
znajdował, podczas, gdy pozostała dwójka jego rodzeństwa spokojnie spała pod
krzesłem…a, że akcja działa się w straży, to moja kluska szarpała za
kombinezony strażackie, próbowała ciągnąć za sobą wielkie buty, które wtedy
były prawie takiej samej wielkości co mały szczeniak, wymiatała kurz spod
szafek, wypiła wodę z miski, po czym do niej nasikała. Tak, tak, wyobraźcie
sobie moje przerażanie w oczach. Już wtedy wiedziałam, że mój pies może być
troszeczkę inny:) No, ale stało się:) Mieszkamy razem już od ok pół roku
i dobrze nam razem.
Powracając do mojego nadpsa:) Nie jest wcale taki
idealny. Pasie samochody, rowerzystów, biegaczy i wszystko inne co się rusza
szybciej niż przeciętny, chodzący człowiek....szczeka, gryzie, ciągnie. Istny
potworek…ale pracujemy nad tym, a raczej nad sobą nawzajem:) I po jakimś czasie
mamy swoje pierwsze sukcesy. Może stąd ten wpis?
Czy można nie kochać tych oczu?;)