środa, 25 kwietnia 2012

No i stało się...


Blog założony parę miesięcy temu został dziś aktywowany. Czemu akurat dziś? Nie wiem. Nie ma żadnej szczególnej okazji. Tak po prostu.  Nie zacznę od opisu tego co działo się przez ostatnie prawie 8 miesięcy, bo byłoby tego za dużo, choć nie twierdzę, że w kolejnych postach nie będę do tego wracać, bo miło sobie czasem przypomnieć jak mój pies był małą, puchatą kluseczką.
 Żyję się nam razem dobrze, ba nawet mogę powiedzieć, że nie wyobrażam sobie już życia bez porannego wskakiwania na mnie i obdarowywania buziakami, bez radości, jaka towarzyszy mojemu psu, gdy wracam do domu, bez wspólnych zabaw, bez wspólnych spacerów i wspólnej nauki.
Wspólna nauka to właściwe określenie. Nie jest tak, że tylko ja uczę mojego psa. Nie. Uczymy się razem. Czasem nawet mam wrażenie, że mi niektóre rzeczy przychodzą trudniej niż jemu. Mi jest czasem ciężko zrozumieć jak mam go czegoś nauczyć, jak mam mu wytłumaczyć, że ma robić tak a nie inaczej. On mnie rozumiem chyba lepiej niż ja jego, ale staramy się oboje i na tym polega nasza piesko- człowiecza przyjaźń:)
Czy wszystko jest u nas idealnie? Nie, ale wcale mnie to nie zraża, wręcz motywuje, a to dobrze, bo z moją motywacją w czymkolwiek zawsze było kiepsko:)
Tak ja mój pies nie jest psem idealnym, tak ja nie jestem idealną właścicielką. Dlaczego? Bo tacy/ takie nie istnieją:) Każdy z nas popełnia błędy mniejsze czy większe. Grunt to się szybko zorientować, co jest źle i szybko naprawić.
Poza tym, że mój pies jest pięknym samcem, nad którym zachwycają się przechodnie (ostatnio usłyszałam, że mój pies jest bardzo estetyczny hahahahah), w dodatku  jest psem nie byle jakiej rasy, bo wychwalanej rasy border collie:) Tak, tak proszę państwa to JEST border collie. Tak, tak to są te psy pasterskie, tak te, co tak skaczą. Oczywiście, te, które tak ładnie łapią frisbee. Tak, tak, to właśnie jeden z tych psów:) Można rzec, modyfikując koncepcje "nadczłowieka" Fryderyka Nietzschego, że border collie to  nadpies. :))))
Wydawałoby się, że wszystkie te extra właściwości border collie powinien odziedziczyć w genach po swoich przodkach. Jednym słowem dostajemy full wypas psa, nic tylko się  nim chwalić.
Otóż nie. Wychowanie takie małego potworka to nie lada wyzwanie. Na szczęście wiedziałam o tym i teraz to odczuwam na własnej skórze. Pamiętam lekkie przerażenie i wątpliwości, kiedy zobaczyłam jak mój szczeniak podczas testów osobowości demolował pomieszczenie w którym się znajdował, podczas, gdy pozostała dwójka jego rodzeństwa spokojnie spała pod krzesłem…a, że akcja działa się w straży, to moja kluska szarpała za kombinezony strażackie, próbowała ciągnąć za sobą wielkie buty, które wtedy były prawie takiej samej wielkości co mały szczeniak, wymiatała kurz spod szafek, wypiła wodę z miski, po czym do niej nasikała. Tak, tak, wyobraźcie sobie moje przerażanie w oczach. Już wtedy wiedziałam, że mój pies może być troszeczkę inny:) No, ale stało się:) Mieszkamy razem już  od ok pół roku i dobrze nam razem. 
Powracając do mojego nadpsa:) Nie jest wcale taki idealny. Pasie samochody, rowerzystów, biegaczy i wszystko inne co się rusza szybciej niż przeciętny, chodzący człowiek....szczeka, gryzie, ciągnie. Istny potworek…ale pracujemy nad tym, a raczej nad sobą nawzajem:) I po jakimś czasie mamy swoje pierwsze sukcesy. Może stąd ten wpis?


Czy można nie kochać tych oczu?;)